Piątek, 28 sierpnia 2015
Mysie Górki - drugie podejście
Tym razem wybrałem się na Mysie Górki pomścić Smart Sama. Udało się. Przy okazji przetestowałem Thunder Burta w terenie. Na razie ciężko mi coś więcej napisać. Nie zauważyłem jakichś wyraźnych zmian w przyczepności. Rower jest trochę niestabilny, ale wcześniej też zachowywał się w podobny sposób. Jak na razie nie widzę więc wad nowej opony, a zalety owszem. Mniejsze opory toczenia i mniejsza masa rotacyjna są zauważalne, a przynajmniej takie mam odczucia. Licznik pokazuje optymistyczne wartości, choć nie można wykluczyć tego, że po prostu ostatnio nieźle mi się jeździ.
Co do Mysich Górek, pierwszy raz odczułem powagę sytuacji. Mysie Górki mają całkiem dobry potencjał do wybicia sobie zębów czy doznania innych obrażeń. Wyglądają dość niewinnie i dlatego chętnie jedzie się tam z prędkościami rzędu 35 kmh, ale przy umiejętnościach zbliżonych do moich można się tam przeliczyć.
Za drogę powrotną posłużył mi asfalt, który "złapałem" w Siczkach. Widząc nadciągające chmury, które wyglądały bardzo poważnie, wolałem wybrać jak najszybszą drogę. Okazało się, że oprócz bardzo niemrawej kilkuminutowej mżawki na terenach, po których się przemieszczałem, pogoda nadal nie zamierzała przerywać okresu suszy. Za to wiatr był uparty i miotał rowerem przy każdym minięciu ciężarówki na tyle, że trzeba było za każdym razem mocno złapać za gripy.
Ogólnie przejazd wyszedł bardzo sprawnie. Cel osiągnąłem. Nie sądziłem do tej pory, że "zrobienie" Mysich Górek może zająć tylko tyle czasu. Zawsze wydawały mi się te tereny trochę bardziej oddalone od Kozienic, a tu w czasie poniżej 3 godzin można spokojnie uskutecznić taki przejazd (oczywiście licząc nie tylko czas jazdy).
Trasa: Kozienice - przez las do Aleksandrówki - niebieskim szlakiem do Czarnej Drogi - koło dymarek - Pionki - Sokoły - Mysie Górki - Siczki - dw 737 do Kozienic.
Co do Mysich Górek, pierwszy raz odczułem powagę sytuacji. Mysie Górki mają całkiem dobry potencjał do wybicia sobie zębów czy doznania innych obrażeń. Wyglądają dość niewinnie i dlatego chętnie jedzie się tam z prędkościami rzędu 35 kmh, ale przy umiejętnościach zbliżonych do moich można się tam przeliczyć.
Za drogę powrotną posłużył mi asfalt, który "złapałem" w Siczkach. Widząc nadciągające chmury, które wyglądały bardzo poważnie, wolałem wybrać jak najszybszą drogę. Okazało się, że oprócz bardzo niemrawej kilkuminutowej mżawki na terenach, po których się przemieszczałem, pogoda nadal nie zamierzała przerywać okresu suszy. Za to wiatr był uparty i miotał rowerem przy każdym minięciu ciężarówki na tyle, że trzeba było za każdym razem mocno złapać za gripy.
Ogólnie przejazd wyszedł bardzo sprawnie. Cel osiągnąłem. Nie sądziłem do tej pory, że "zrobienie" Mysich Górek może zająć tylko tyle czasu. Zawsze wydawały mi się te tereny trochę bardziej oddalone od Kozienic, a tu w czasie poniżej 3 godzin można spokojnie uskutecznić taki przejazd (oczywiście licząc nie tylko czas jazdy).
Trasa: Kozienice - przez las do Aleksandrówki - niebieskim szlakiem do Czarnej Drogi - koło dymarek - Pionki - Sokoły - Mysie Górki - Siczki - dw 737 do Kozienic.
- DST 57.30km
- Teren 20.00km
- Czas 02:08
- VAVG 26.86km/h
- VMAX 47.67km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Kross
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj